AKTUALNOŚCI
Wielki sukces w Pucharze Świata, wielki pech na olimpiadzie
Multivan Merida Biking Team po raz kolejny udowodnił swoją dominację w Pucharze Świata. Mistrzyni olimpijska z Aten, legendarna Gunn-Rita Dahle Flesjå, zwyciężyła w ostatnich zawodach tegorocznego cyklu w Val d’Isere i w klasyfikacji generalnej zajęła drugie miejsce. Jose Antonio Hermida Merida był piąty w ostatnim wyścigu i piąty w klasyfikacji generalnej. Ze zmiennym szczęściem rowery Meridy pomagały także osiągnąć dobry rezultat na zakończonej niedawno olimpiadzie.
Świetne występy drużyny Meridy poprzedzające start na igrzyskach oraz olimpijskie doświadczenie jej zawodników rozbudziły nadzieje na ich medale w Londynie. Mistrzyni z Aten, sześciokrotna mistrzyni świata i Europy, zwyciężczyni niezliczonych wyścigów Pucharu Świata, Gunn-Rita Dahle Flesjå jechała na swoją czwartą olimpiadę w doskonałej formie. Wygrała w ostatnim tegorocznym wyścigu Pucharu Świata z Val d’Isere, plasując się w klasyfikacji generalnej na drugim miejscu. Dla legendarnej mistrzyni było to 28 zwycięstwo w wyścigu Pucharu Świata, żadna inna zawodniczka nie może się z nią pod tym względem mierzyć. Za jednego z głównych faworytów do medalu uchodził także Jose Antonio Hermida – wicemistrz olimpijski, mistrz świata i trzykrotny mistrz Europy. W tegorocznym Pucharze Świata zajął on piąte miejsce, potwierdzając należne mu miejsce w światowej czołówce – od dwunastu lat co roku plasuje się w czołowej piątce klasyfikacji generalnej Pucharu.
Na olimpiadę zakwalifikowało się aż czworo reprezentantów Multivan Merida Biking Teamu – zespołu, który z żelazną konsekwencją od 11 lat w niemal tym samym składzie zdobywa najważniejsze światowe laury. Oprócz wspomnianej dwójki do walki o medale miał szansę także włączyć się Szwajcar Ralph Naef, który ma na swoim koncie m.in. mistrzostwo świata i Europy w maratonie, a także mistrzostwo Europy w cross country. Drużynę Meridy reprezentował na olimpiadzie także Rudi van Houts z Holandii. Cała czwórka została wyposażona w specjalną olimpijską edycję Meridy Big.Nine. Zielony kolor drużyny Meridy zastąpiły w nim barwy narodowe kraju, który reprezentowali.
Pech pokonał formę
W wyścigu cross country pech Gunn-Rity zaczął się już podczas pierwszego okrążenia. – Z powodu dużego tłoku nie mogłam pojechać wyćwiczoną linią w kamienistej części, z tego powodu upadłam. Od tego momentu był to wyścig do zapomnienia, a złapanie gumy w tylnym kole to już było zbyt wiele. Jest mi bardzo szkoda, ponieważ moja forma była wyśmienita – mówiła Gunn-Rita Dahle Flesjå po wycofaniu się z wyścigu. – Mam nadzieję, że zachowam formę na mistrzostwa świata w Saalfelden, tam będzie czas na rewanż – dodała. Swój cel może osiągnąć już na początku września br. w Austrii, gdzie odbędą się tegoroczne mistrzostwa.
W pogoni za medalem
W wyścigu mężczyzn od samego początku z dużą szybkością wystrzelił Szwajcar Nino Schurter. José Antonio Hermida nie mógł jej utrzymać, ponieważ został zablokowany na podjeździe przez Juliena Absalona. Po pierwszym okrążeniu Hiszpan z drużyny Meridy przewodził pierwszej grupie pościgowej. Po dobrym starcie w pierwszej dziesiątce znajdował się także na początku wyścigu Ralph Naef. Hermida wywalczył sobie podczas wyścigu miejsce, które pozwalało mu rywalizować z jego liderami o medale. Jednak gdy po ok. godzinie wyścigu Jaroslav Kulhavy rozpoczął ostry atak na najbardziej stromym podjeździe, Hermida pozostał w tyle za czołową trójką. Problemy z łańcuchem wybiły go z rymu i zepchnęły na piątą pozycję.
– Od tego momentu chciałem tylko wyprzedzić Burry’ego Standera, by zachować szanse na medal. Hermida i Stander ostro walczyli ze sobą, goniąc trójkę na czele. Ostatecznie stracili on do brązowego medali ledwie kilka sekund. José Antonio Hermida przekroczył linię mety tylko cztery sekundy za Włochem Marco Fontaną, któremu udało się dobrze finiszować mimo tego, że kończył wyścig bez siodełka. – Nie chcę myśleć o tym, czy medal byłby możliwy w wyścigu, w którym nie miałbym pecha. Cieszę się, że dałem z siebie wszystko, w elicie najlepszych kolarzy na świecie o rezultacie decydują szczegóły.
Życie toczy się dalej
Dla Rudiego van Houtsa olimpijski start nie należał do najłatwiejszych. Podczas wyścigu złapał gumę w tylnym kole i musiał zejść z roweru. – Zacząłem bardzo dobrze, ale później popełniłem parę błędów, przez które straciłem czas i pozycje, szczególnie przyczyniła się do tego guma w tylnym kole. Za to tłumy wokół trasy były wspaniałe – komentował swój występ po zajęciu 17. miejsca. Tylko pięć sekund po nim ukończył swój wyścig Ralph Naef. – Niestety moje nogi nie były dzisiaj takie, jak bym oczekiwał. Miałem dobry start mimo tego, że zaczynałem z trzeciego sektora. Później jednak prawie wziąłem udział w kraksie z Julienem Absalonem – opowiadał zawodnik drużyny Meridy. – Życie toczy się dalej. Olimpijski wyścig był wspaniałą promocją naszego sportu – dodał.
Cel - mistrzostwa świata
Optymizmu nie traci również menedżer Multivan Merida Biking Teamu, Andreas Rottler. – Gunn-Rita nie mogła mieć większego pecha. Nieukończenie wyścigu, w którym jest się jednym z faworytów, jest trudne do przełknięcia. Następnego dnia odważnie pojechał Jose, to był dobry wyścig dla drużyny – podsumował Rottler. – Nie zapominajmy o jednym z naszych najważniejszych celów w tym sezonie, którym są mistrzostwa świata w Saalfelden w Austrii.