AKTUALNOŚCI
2013-03-04
Pozzato drugi w Roma Maxima!
Lampre-Merida kontynuuje dobrą jazdę. Filippo Pozzato zajął wczoraj drugie miejsce w pierwszym wyścigu Roma Maxima w historii. To kolejny świetny wynik Pippo po jego niedawnym zwycięstwie w Trofeo Laigueglia.

fot. BetiniPhoto
Organizator rzymskiego klasyku – RCS Sport – postanowił rozgrywany do 2008 r. wyścig Giro del Lazio zastąpić nowym – Roma Maxima. Filippo Pozzato zwyciężył w Giro del Lazio w 2005 r. i w tym roku wspólnie z Damiano Cunego także uchodził za jednego z faworytów wyścigu w Wiecznym Mieście. Poważne ściganie w Roma Maxima zaczęło się po ok. 50 km, gdy od peletonu oderwała się ucieczka pięciu kolarzy, uzyskując maksymalną przewagę 8,5 min. Lampre-Merida było jedną z pierwszych drużyn, które wzięły na siebie odpowiedzialność pościgu za czołówką.
Gdy przewaga grupy zmalała do dwóch minut, Francuz Blel Kadri zaatakował towarzyszy ucieczki. Chwilę później z grupy pościgowej wyskoczył Mauro Santambrogio, a sytuacja przedstawiała się następująco: Kadri na czele, pięcioosobowa grupa z Santamrogio i Vincenzo Nibalim za nim, dalej pierwsza większa grupa. W tej grupie jechali kolarze Lampre-Merida: Damiano Cunego, Przemysław Niemiec, Simone Stortoni i Filippo Pozzato. Cały pościg komplikował brak łączności radiowej z dyrektorem sportowym grupy, dopuszczalny tylko w wyścigach World Touru.

fot. BettiniPhoto
Wyjątkowo ekscytująco przebiegała końcówka wyścigu. Grupa ok. 35 kolarzy połknęła pięcioosobową grupkę z Nibalim i Santambrogio i wyjechała na ostatnią prostą. W tym czasie Blel Kadri był już na mecie, ale finiszująca grupa o tym nie wiedziała. Wcześnie rozpoczęła sprint, w którym najmocniejszy był Filippo Pozzato. Przejechał linię mety przy Koloseum z rękami uniesionymi w geście triumfu. – Gdy zobaczyłem na mecie, że mój masażysta nie świętuje, zorientowałem się, że coś jest nie tak – komentował Pozzato.
Zdjęcie rozradowanego Pippo obiegło media społecznościowe z prędkością virala. Mimo zakłopotania Pozzato, trzeba przyznać, że nieczęsto drugi zawodnik wyścigu przyciąga taką uwagę, w czym pomaga również zdjęcie urzekające samo w sobie. – Naprawdę myślałem, że dogoniliśmy wszystkich z ucieczki i sprint był o zwycięstwo, nie o drugie miejsce. Bez łączności radiowej nie jest łatwo kontrolować wszystko w tak szalonym finale – powiedział Włoch po wyścigu. – Przynamniej pokazałem, że moje nogi są w formie i jestem gotowy na wiosenne klasyki mimo tego, że mam teraz lekki kaszel – dodawał.
Klasyfikacja generalna Roma Maxima (180 km):
1. Kadri 4 god. 26'27"
2. Pozzato 37"
3. Bole mt.
4. Barbin mt.

fot. BetiniPhoto
Organizator rzymskiego klasyku – RCS Sport – postanowił rozgrywany do 2008 r. wyścig Giro del Lazio zastąpić nowym – Roma Maxima. Filippo Pozzato zwyciężył w Giro del Lazio w 2005 r. i w tym roku wspólnie z Damiano Cunego także uchodził za jednego z faworytów wyścigu w Wiecznym Mieście. Poważne ściganie w Roma Maxima zaczęło się po ok. 50 km, gdy od peletonu oderwała się ucieczka pięciu kolarzy, uzyskując maksymalną przewagę 8,5 min. Lampre-Merida było jedną z pierwszych drużyn, które wzięły na siebie odpowiedzialność pościgu za czołówką.
Gdy przewaga grupy zmalała do dwóch minut, Francuz Blel Kadri zaatakował towarzyszy ucieczki. Chwilę później z grupy pościgowej wyskoczył Mauro Santambrogio, a sytuacja przedstawiała się następująco: Kadri na czele, pięcioosobowa grupa z Santamrogio i Vincenzo Nibalim za nim, dalej pierwsza większa grupa. W tej grupie jechali kolarze Lampre-Merida: Damiano Cunego, Przemysław Niemiec, Simone Stortoni i Filippo Pozzato. Cały pościg komplikował brak łączności radiowej z dyrektorem sportowym grupy, dopuszczalny tylko w wyścigach World Touru.

fot. BettiniPhoto
Wyjątkowo ekscytująco przebiegała końcówka wyścigu. Grupa ok. 35 kolarzy połknęła pięcioosobową grupkę z Nibalim i Santambrogio i wyjechała na ostatnią prostą. W tym czasie Blel Kadri był już na mecie, ale finiszująca grupa o tym nie wiedziała. Wcześnie rozpoczęła sprint, w którym najmocniejszy był Filippo Pozzato. Przejechał linię mety przy Koloseum z rękami uniesionymi w geście triumfu. – Gdy zobaczyłem na mecie, że mój masażysta nie świętuje, zorientowałem się, że coś jest nie tak – komentował Pozzato.
Zdjęcie rozradowanego Pippo obiegło media społecznościowe z prędkością virala. Mimo zakłopotania Pozzato, trzeba przyznać, że nieczęsto drugi zawodnik wyścigu przyciąga taką uwagę, w czym pomaga również zdjęcie urzekające samo w sobie. – Naprawdę myślałem, że dogoniliśmy wszystkich z ucieczki i sprint był o zwycięstwo, nie o drugie miejsce. Bez łączności radiowej nie jest łatwo kontrolować wszystko w tak szalonym finale – powiedział Włoch po wyścigu. – Przynamniej pokazałem, że moje nogi są w formie i jestem gotowy na wiosenne klasyki mimo tego, że mam teraz lekki kaszel – dodawał.
Klasyfikacja generalna Roma Maxima (180 km):
1. Kadri 4 god. 26'27"
2. Pozzato 37"
3. Bole mt.
4. Barbin mt.
Najnowsze