AKTUALNOŚCI
2014-05-10
Giro: deszczowa czasówka otworzyła wyścig
Deszcz i wiatr odegrały główne role w pierwszym etapie Giro d’Italia, mocno utrudniając jazdę podczas drużynowej „czasówki”. Złamany obojczyk po upadku na mokrej szosie zmusił do wycofania się z wyścigu jednego z faworytów, Daniela Martina. Etap wygrała Orica-GreenEdge, Lampre-Merida zajęło 17. miejsce (strata 1’ 20”).

fot. BettiniPhoto
Wśród drużyn, którym pogoda dała się wczoraj mocno we znaki, znalazło się Lampre-Merida. Mokra szosa wymusiła na kolarzach włoskiej grupy błędy w drugiej części trasy, które kosztowały ich cenne sekundy straty. Przemysław Niemiec z kolegami ukończyli pierwszy etap Giro d’Italia w Belfaście na 17. pozycji, ze stratą 1’ 20” do zwycięskiej grupy Orica-GreenEdge. Pierwszym liderem wyścigu został jej kolarz, Svein Tuft.
– Szkoda, że ścigaliśmy się w niesprzyjających warunkach. Gdy rozpoczęliśmy swój przejazd, drogi były mokre i popełniliśmy kilka błędów w zakrętach w drugiej części trasy – powiedział Brent Copeland, menedżer Lampre-Merida. – Te błędy kosztowały nas sekundy, po nich nasi zawodnicy zdecydowali się nie ryzykować swoim dalszym udziałem w Giro d’Italia, bo wyścigu na pewno nie rozstrzygnie ta drużynowa „czasówka”. Przykro nam, że nie mogliśmy wykorzystać całego wielkiego wysiłku włożonego przez kolarzy i dyrektorów sportowych w przygotowania do pierwszego etapu – dodał. – Chcę także podkreślić, że mechanicy doskonale przygotowali nasze rowery i nie mieliśmy żadnych problemów ze sprzętem.

fot. BettiniPhoto
Wśród drużyn, którym pogoda dała się wczoraj mocno we znaki, znalazło się Lampre-Merida. Mokra szosa wymusiła na kolarzach włoskiej grupy błędy w drugiej części trasy, które kosztowały ich cenne sekundy straty. Przemysław Niemiec z kolegami ukończyli pierwszy etap Giro d’Italia w Belfaście na 17. pozycji, ze stratą 1’ 20” do zwycięskiej grupy Orica-GreenEdge. Pierwszym liderem wyścigu został jej kolarz, Svein Tuft.
– Szkoda, że ścigaliśmy się w niesprzyjających warunkach. Gdy rozpoczęliśmy swój przejazd, drogi były mokre i popełniliśmy kilka błędów w zakrętach w drugiej części trasy – powiedział Brent Copeland, menedżer Lampre-Merida. – Te błędy kosztowały nas sekundy, po nich nasi zawodnicy zdecydowali się nie ryzykować swoim dalszym udziałem w Giro d’Italia, bo wyścigu na pewno nie rozstrzygnie ta drużynowa „czasówka”. Przykro nam, że nie mogliśmy wykorzystać całego wielkiego wysiłku włożonego przez kolarzy i dyrektorów sportowych w przygotowania do pierwszego etapu – dodał. – Chcę także podkreślić, że mechanicy doskonale przygotowali nasze rowery i nie mieliśmy żadnych problemów ze sprzętem.
Najnowsze