Przejdź na nową stronę

AKTUALNOŚCI

2013-02-26

Drużyna Meridy nadaje tempo w Andaluzji

Multivan Merida Biking Team wciąż nadaje tempo w Andalucia Bike Race. Drugi etap wyścigu wygrali wczoraj Jose Antonio Hermida i Rudi van Houts, którzy objęli prowadzenie w jego klasyfikacji generalnej. Dotychczasowi liderzy, młodzi zawodnicy drużyny Meridy – Thomas Litscher i Ondrej Cink – finiszowali na trzecim miejscu.



Dwójka nowych kolarzy Multivan Merida Biking Teamu z impetem rozpoczęła drugi etap wyścigu. – Nie mieliśmy zamiaru odjeżdżać, ale Ondrej był niesamowicie mocny na ostrych podjazdach i tylko ja mogłem utrzymać mu koło dzięki moim umiejętnościom jazdy na trudnych technicznie podjazdach – powiedział Thomas Litsher. „Młode strzelby” Meridy powiększały swoją przewagę nad resztą stawki i na trzeciej strefie bufetowej przekraczała ona trzy minuty.
 
Imponujące tempo kosztowało wiele sił i trzy duety utworzyły pierwszą grupę pościgową, która zbliżała się do młodych zawodników. W grupie tej znajdowali się Jose Antonio Hermida i Rudi van Houts. Dwójka doświadczonych w etapowych wyścigach kolarzy nie przewodziła w niej, ale pozwoliła wykonać ciężką pracę innym. W drugiej połowie etapu najbardziej tempo podkręcał Alban Lakata (Topeak-Ergon). Przed ostatnim długim zjazdem strata do liderów zmniejszyła się do 45 sekund.

 – Druga część etapu miała strasznie dużo nierównych i technicznie wymagających wąskich ścieżek, które wyczerpywały nas coraz bardziej – oceniał Litscher. – Wpierw musieliśmy nieco zwolnić na trudnych technicznie zjazdach, a na pięciu ostatnich kilometrach mój bak był pusty także na podjazdach – tłumaczył młodzieżowy mistrz świata. To pozwoliło grupie pościgowej wyprzedzić Litschera i Cinka na ostatnim zjeździe. Walka o zwycięstwo rozpoczęła się na nowo, a prowadzenie objął Jose Antonio Hermida.



– Gdy zjazd się skończył, chciałem spojrzeć przez ramię, gdzie jest Rudi. Wtedy ujechało mi przednie koło i wywróciłem się – relacjonuje ekscytujący finał mistrz świata. Hiszpan miał szczęście – jego upadek zakończył się tylko siniakami i zadrapaniami prawego ramienia i barku. Szybko wsiadł z powrotem na rower, by wrócić do walki o zwycięstwo. Razem z Rudim van Houtsem mieli wystarczająco dużo sił, by wygrać przed duetem Lakata-Mennen (Topeak-Ergon). Thomas Litscher i Ondrej Cink przekroczyli linię mety 22 sekundy później, o dwie za późno, by zachować koszulki liderów Andalucia Bike Race.

– Nasi młodzi koledzy Thomas i Ondrej byli dzisiaj niesłychanie mocni. Nie spodziewaliśmy się z Rudim, że wygramy, bo Thomas i Ondrej wydawali się być poza zasięgiem. Kiedy jednak ich dogoniliśmy, wyścig zaczął się na nowo – komentował Hermida. Dobrze zgrany z van Houtsem dał radę wypracować zwycięską przewagę nad konkurentami i wygrać etap razem z Holendrem.



– Świetnie było dzisiaj wygrać, ale losy wyścigu jeszcze się nie rozstrzygnęły. Po 150 km trzy pierwsze zespoły dzieli  10 sekund różnicy – trzeźwo ocenił Rudi van Houts. Po dwóch etapach, w których aktywność Thomasa Litschera i Ondreja Cinka kosztowała ich wiele sił, w najbliższym zamierzają zmienić taktykę. – Teraz inne drużyny powinny pokazać, ile są warte – powiedział Litscher. Trzeci etap Andalucia Bike Race rozpocznie się dzisiaj i będzie dla kolarzy kolejnym poważnym testem. Będą oni mieli do pokonania 66,7 km i 2090 m przewyższenia.